Wszystkie Twoje byłe
Często zastanawiam się, jak wielki jest świat? No generalnie gdzieś koło 510 mln km² powierzchni to będzie. Wtedy przychodzi zagwozdka o liczebność – ilu ludzi codziennie oddycha tym samym powietrzem? Ponad 7 000 000 000. Aha, sam odpowiedziałem sobie na te pytania. Czy to znaczy, że możesz już iść? Niby tak, ale poczekaj, chcę powiedzieć Ci coś ważnego.
Ta Jedyna…
Nie wiem jak Ty, ale wiele osób jej poszukuje. Na potrzeby tego tekstu umówmy się, że będę opisywał wszystko w perspektywie heteroseksualnego faceta (ale się porobiło, że trzeba rozważać tak wiele różnych kombinacji), a Ty utożsamisz się z nim wedle uznania.
Ja też jej szukam. Przynajmniej tak mi się zawsze wydawało, bo niespecjalnie wyobrażam sobie skakanie po kwiatkach tego świata do końca życia. Chcę sobie mieć kogoś, z kim (powszechnie mówiąc) będę mógł się ustatkować, być szczęśliwym i w ogóle cud, miód, malina. Ale skoro na świecie jest ona tylko jedna, to jakim, kurczaczek skrobaczek, cudem mam ją znaleźć? Wśród 7 mld ludzi, przypomnę. W takim wypadku rozpoczyna się wielki casting.
…Twoją byłą
Bywa (i to wcale nie tak rzadko), że poznajesz kogoś, jesteś z nią tydzień i już macie wspólnie zaplanowane życie, łącznie z kolorem sierści psa, którego uratujecie z wypadku samochodowego, podczas Waszych trzecich wakacji razem, rzecz jasna.
Nie żeby coś – rozmarzanie się jest fajne, ale czy czujesz już jak to śmiesznie brzmi? Żałośnie, bym powiedział, ale Ty i tak wiesz wtedy swoje. Niespodziewanie jednak czar pryska i wszystko bierze w łeb, bo komuś się znudziło. W ten właśnie sposób Twoja idealna połówka staje się jedną z „ex”, o której za wszelką cenę chcesz zapomnieć, bądź też nie. Nie żebyś był wyjątkowy, sytuacja ta jest tak bardzo zwykła i powtarzalna, że ktoś mógłby o niej książkę napisać. Oh, wait…
W każdym razie, albo po niej płaczesz, albo cieszysz się, że to już koniec. Albo też masz to w dupie, ale to rzadko raczej.
A potem robisz to samo
Nie wiem, jak to się dzieje, ale ja za każdym razem mam wrażenie, że będzie inaczej. A wiesz jaka jest definicja szaleństwa według Einsteina? – robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów. Z drugiej strony od miłości do szaleństwa wcale nie taka długa droga. Fakt, że wciąż mam nadzieję jest raczej pozytywny, katastrofą byłby jej brak. Jest za to jedna istotna kwestia, którą z nadzieją koniecznie trzeba połączyć – wyciąganie wniosków.
Uczuciami sterować się nie da, ale słowami, decyzjami i czynami już tak. W ten sposób mogę wpływać na moje kolejne związki oraz ich ewentualne zakończenia. Mogę spróbować nie angażować się zbytnio w znajomość, która zwyczajnie czymś śmierdzi. Skosztować – można, nażreć się – nie warto. Wreszcie, powinienem szanować samego siebie nie godząc się na wszystko „co Bozia da”. Myślę też, że nie warto planować wspólnej przyszłości w ciągu pierwszych pięciu minut tej jakże pięknej znajomości.
Wszystkie Twoje byłe to cenne wskazówki
Dzięki nim wiesz, czego następnym razem po prostu nie zjebać. Nie ważne, czy za nią/nimi tęsknisz czy nie – dobrze wiesz, co było nie tak. Z taką wiedzą możesz w przyszłości zapobiegać i naprawiać po to, by nie dopuścić do popełnienia tych samych błędów.
Potrafisz wykorzystać tę wiedzę?