Jak długo żyje związek w Internecie?

Jak długo żyje związek w Internecie?

Każdy z nas ma dziś dostęp do Facebooka, Instagrama, Twittera itd. Z tych mediów społecznościowych można korzystać rozważnie i bez utraty godności …bądź też nie. Niestety, przez mój feed co jakiś czas przewijają się zdjęcia brzydkich dzieci dodawane przez ich dumne mamuśki, bardzo głębokie cytaty skopiowane gdzieś z neta i wrzucane przez nastolatków po przejściach oraz oczywiście moje ulubione – historie zakochanych po uszy par udokumentowane w postaci miliona wspólnych zdjęć i postów.

Ustaw ze mną status na fejsie. Od tego zależy nasza przyszłość

„W związku”. Ten status znaczy mniej więcej tyle, że podjąłeś męską decyzję i wybrałeś swoją partnerkę na całe życie. To coś więcej niż oświadczyny – właśnie ogłosiłeś CAŁEMU ŚWIATU, że wreszcie znalazłeś swoje Kochanie i teraz już zawsze będziecie razem. A to, że te Twoje Kochanie jest któreś z kolei, nic nie znaczy. Przecież każdy ma prawo w życiu do pomyłek.

W komentarzach pod Waszym statusem na pierwszy plan wychodzą teksty typu „Zakochańce, szczęścia! :*” i „Wytrwałości słodziaki moje <3”. Ale Tobie są one niepotrzebne. Przecież doskonale wiesz, że nie ma takiej siły, która mogłaby Was rozłączyć. Poza tym, dostajecie razem tyle lajków, że grzechem byłoby się rozstawać.

Od tego momentu, nieodłącznym elementem waszej internetowej egzystencji będzie wzajemne oznaczanie się pod postami z cytatami dla prawdziwie zakochanych, wstawianie zdjęć na Instagrama z podpisem „Z najważniejszym/ą” oraz wszechobecne karniaczki, gdy jedno z Was pójdzie na przykład zrobić kupę.

A wszystko to, bo Ciebie kocham żeby znajomi widzieli jak Wam dobrze ze sobą. No i dla tych lajków. Bo nic tak bardzo nie podbija ego, jak możliwość pochwalenia się własną, osobistą dziewczyną bądź chłopakiem.

Gdy zaczynają się pierwsze problemy…

To o nich nie piszecie. Po co świat ma wiedzieć, że w Waszym idealnym związku coś zaczęło się psuć. Na zdjęciach wyglądacie razem tak przepięknie i słodko, że niemożliwe jest w ogóle rozważanie jakiejkolwiek separacji. Wasza popularność, jako pary, mogłaby być zagrożona. Natomiast w sieci pojawia się coraz mniej wspólnych fotek, coraz rzadziej o sobie wspominacie, a Wasi „fani” zaczynają wyczuwać, że coś jest nie tak.

Aż w pewnym momencie czara goryczy się przelewa, nie masz już nad tym jakiejkolwiek kontroli i wszystko zaczyna się walić. Zaczyna się wzajemne blokowanie na fejsie, żalenie się po pijaku znajomym i pisanie do różnych ex.

W tym momencie już wiecie, że dłużej tego tak nie utrzymacie. Czas na kolejną męską decyzję.

Aż którejś soboty zdarzył wreszcie się brake up

Zmienić status z „w związku” na „wolny/a”. Koniec, nie ma już odwrotu. Wygląda na to, że po prostu nie byliście sobie pisani i trzeba się z tym pogodzić. Teraz pozostało jedynie pokazać wszystkim, jak bardzo jest Ci źle i smutno i w ogóle nic innego się nie liczy bardziej niż Twoje rozstanie.

W miejsce usuniętych wspólnych zdjęć na Instagramie wstawiasz swoją smutną mordę, najlepiej wpatrzoną w okno pokryte kroplami deszczu. Musisz tylko wybrać dobry moment, żeby srogo lało, nie jakiś tam kapuśniaczek dla amatorów, bo nie będzie efektu.

Jeśli chodzi o Facebooka i Twittera to koniecznie zasyp znajomych/obserwujących piosenkami tak żałośnie przygnębiającymi, że idzie się cytryną pociąć. Możesz dorzucić także kilka (kilkaset) postów o prawdziwej miłości i dlaczego ona nie istnieje. Niech dobre duszyczki pytają się, co się stało i jak Ci pomóc, a Ty rzecz jasna odpowiadaj „nic, to prywatna sprawa”. Niech oni, kurde, przyjmą do wiadomości, że Ty też masz prawo do odrobiny prywatności, szczególnie w tak ciężkim momencie.

Dla wzmocnienia efektu możesz założyć sobie bloga na Tumblr i tam wylewać całą pozostałą w Tobie żółć i taplać się w niej, razem z podobnymi Tobie osobami skrzywdzonymi przez życie.

Więc jak długo?

Jak długo trwa związek w Internecie? No nie wiem, to zależy czy jesteś niedojrzałym frajerem i zależy Ci tylko na poklasku tłumu, czy coś jednak czujesz i priorytetem jest dla Ciebie szczęście Was obojga. Oczywiście bez względu na rodzaj związku (wiem, że to bardzo prosty podział, ale zwraca uwagę na ważną kwestię) może trwać on dłużej bądź krócej. Uważam jednak, że nadmierne chwalenie się drugą połówką w Internecie jest strasznie słabe i w rezultacie niczemu nie służy.

Od Ciebie teraz zależy, po której stronie staniesz i jakie wartości obierzesz sobie za priorytet.