To są te marzenia, których już nie spełnisz

To są te marzenia, których już nie spełnisz

Ciężko mi jest powrócić do czegoś, co porzuciłem dawno temu. Ty z pewnością też tak masz. Czasem chodzi o pracę, czasem o osobę, o zaufanie. A czasem chodzi także o pisanie bloga – czy będę wystarczająco dobry, czy uda mi znów się wstrzelić w odpowiedni rytm, czy moi czytelnicy jeszcze wrócą? A jeśli wrócą, to jakie będą ich reakcje i o czym mam pisać? Co sobie znowu o mnie pomyślą? Czy pozwolą mi dalej realizować moje marzenie o tworzeniu własnego świata, osobistego miejsca w Internecie?

To może w ogóle nie warto, skoro komuś może się to nie spodobać, albo po prostu mi nie wyjdzie? Tak chyba będzie bezpieczniej, bo i po co się wychylać.

Jeśli wybiorę ucieczkę, moje marzenia przepadną

Tak to już u mnie jest, że czymś się zainteresuję, bardzo się nakręcę, a potem przychodzi zmęczenie tematu i zapał wygasa. To jest chyba problem spowodowany faktem, że interesuje mnie zbyt wiele rzeczy, ale żadna z nich nie wytrzymuje presji czasu. Ale nie jest tak w każdym przypadku.

Po mojej prawej Blomatt, fot. Adam Binczak

W czerwcu tego roku byłem uczestnikiem „największego festiwalu dla influencerów” (a przynajmniej takie jest zdanie organizatorów), czyli See Bloggers Łódź. Była to druga edycja tego wydarzenia, w której uczestniczyłem jako bloger, a pojechałem tam głównie po to, by przywieźć ze sobą trochę weny i natchnienia do dalszego pisania. Wymyśliłem to sobie tak, że przecież zaraz zaczynają się wakacje, nie będę się musiał skupiać na studiach i na spokojnie wrócę do tego, co kochałem robić w przeszłości. Taki przynajmniej był efekt po SeeBloggers rok wcześniej. I co?

Gówno. Blog jak stał w miejscu, tak stoi nadal. Obiecanki, że zacznę pisać już od jutra kończyły się na etapie mocnego postanowienia poprawy. Parę razy wydawało mi się, że robię coś produktywnego zmieniając opis, czy grzebiąc przy blogu od strony technicznej. Ale nie tworzyłem nowych treści. Utknąłem i nawet nie chciało mi się ruszyć dupska. Kiedy na See Bloggers ludzie pytali mnie, o czym piszę, sam gubiłem się w swoich odpowiedziach. Czasem mówiłem, że staram się rozwiązać problemy czytelników, naprawiać świat. Czasem, że piszę o własnym życiu i o zwykłych sprawach, o których na co dzień się nie mówi, bo wydają się nudne. A czasem także, że zajmuję się najzwyklejszym lajfstajlem. Tak naprawdę nie wiedziałem już po co tu jestem i dlaczego założyłem trudnego bloga?

Co zrobić, kiedy nie wiesz, co robić?

Siedzę w nocy w pokoju. Sam. Pora na sen już dawno minęła, wokół kompletna cisza. Nie wiem czy wstać, czy leżeć, czy zrobić herbatę, czy cofnąć się w czasie. Ojej, chyba jestem w kropce.

Najgorszy jest ten moment, kiedy nie wiem, co zrobić z popełnionymi wcześniej błędami. Na przykład – jeśli chodzi o bloga, najchętniej wysmarowałbym piękny wpis, w którym po pierwsze, ogłosiłbym hucznie, że wracam, po drugie, obiecałbym, że kolejne teksty będą wrzucane regularnie (najlepiej po dwa dziennie), a po trzecie ożywiłbym wszystkie swoje social media i stałbym się co najmniej centrum Internetu.

Tylko po co? Po co oszukiwać siebie po raz kolejny? Może po prostu trzeba wziąć się za siebie i robić do co do mnie należy. To, co chcę robić.

I ta kwestia tyczy się wielu sytuacji. Dlatego, jeśli się zastanawiasz, czy zadzwonić… zadzwoń. Jeśli masz wątpliwości, pogadaj. Jeśli chcesz wszystko zmienić, zmień. Jeśli potrzebujesz pomocy, poproś. Zrób to czego potrzebujesz, bo tylko wtedy masz szansę na szczęście, na naprawę swoich błędów.

Nie piszę tego wszystkiego, żeby zrealizować coś w stylu „wielkiego powrotu”. Nie będę obiecywał regularnych wpisów i codziennej dawki interesujących treści. Będę po prostu pisał tak, jak dawniej – o tym, co obserwuję i co sądzę.

A podczas pisania tego tekstu słucham akurat nowego albumu od Dawida Podsiadło i wyjątkowo zainspirował mnie utwór „LIS”. Posłuchaj sobie, może Ci się spodoba.





Aha, jeszcze jedno

Nie bez powodu wybrałem tę konkretną grafikę główną dla tego wpisu. Jak pisze sam autor zdjęcia – przedstawia ono niezwykłe (bo niebieskie) obrączki pary, która ślub ma wziąć w maju 2019 roku. Z jakiegoś powodu mnie to urzekło i właśnie w momencie, gdy zobaczyłem to zdjęcie, wpadło mi do głowy hasło „MARZENIA, KTÓRYCH JUŻ NIE SPEŁNISZ”. Nie boisz się czasem, że z powodu strachu, opinii innych, braku czasu, lenistwa itp. nie spełnisz swoich marzeń?

Ja tak.

Grafika główna: Sharon McCutcheon