Toruń znów stanie się niepokorny! Tofifest tuż za rogiem
Jest takie jedno wydarzenie, które napawa mnie niesamowitą dumą. Dzieje się tak, ponieważ czuję w środku przyjemne ciepełko, kiedy myślę, że odbywa się ono w moim rodzinnym mieście. Jak już pewnie się domyślasz, chodzi mi o Tofifest, czyli międzynarodowy festiwal filmowy odbywający w Toruniu. W festiwalu tym miałem przyjemność brać udział już niejednokrotnie, dlatego pozwól, że wytłumaczę Ci, dlaczego tegorocznej edycji na pewno nie zapomnisz.
Tofifest – festiwal niepokorny
Od kilku lat festiwalowi nieodłącznie towarzyszy określenie „niepokorny”. I nie jest ono wcale dodane na wyrost, ponieważ pod wieloma względami Tofifest wyróżnia się na tle innych tego typu wydarzeń. Pozwolę sobie w tym miejscu zacytować samą panią dyrektor, Kafkę Jaworską:
W czym przejawia się zaś niepokorność Tofifest? W każdym elemencie jego funkcjonowania! To słowo-klucz, które otwiera (i zawiera w sobie) całe bogactwo festiwalowego programu, funkcjonowania imprezy w przestrzeni, a nawet jego identyfikację wizualną. […] Tofifest to festiwal frapujących seansów filmowych, długich rozmów, nawiązywania kontaktów i nieszablonowej edukacji. To festiwal otwierania horyzontów sztuki filmowej na każdego, nie tylko na wybranych.
W stu procentach się zgadzam!
Opowiem Ci krótką historię
Pierwszy raz, kiedy usłyszałem o Tofifest, byłem chyba jeszcze w 1. klasie liceum (ładnych parę lat temu). Wtedy koleżanka powiedziała mi, że zgłosiła się na wolontariusza na takim fajnym wydarzeniu i może w wolnych chwilach oglądać sobie filmy. Pomyślałem – super, za darmo to i ocet słodki! Ale wtedy jeszcze nie wiedziałem co mnie czeka…
Rok później inny znajomy (dzięki Mikołaj, mam nadzieję, że to czytasz) zachęcił mnie, żebym wybrał się na Tofifest, bo można zobaczyć filmy, których nie zobaczymy w zwykłym kinie, poznać ciekawych ludzi, aktorów, reżyserów itd. Stwierdziłem, że czemu nie? Z racji, że już wtedy działałem trochę w Internecie, uzyskałem akredytację prasową i ruszyłem w nieznane. Wyobraź sobie młodego, zagubionego nastolatka, który nie zna się za bardzo na filmach i generalnie wydaje mu się, że jest zupełnie nie na miejscu. To właśnie byłem ja.
Ale nie trwało to długo. Uczucie, którego doświadczałem podczas trwania całego festiwalu było niesamowite. Oto ja i mnóstwo innych ludzi przybyliśmy na salę kinową chłonąć niecodzienne, często niedoceniane kino, a po seansach nierzadko była okazja do spotkania się z reżyserami i aktorami. Pozwalało to spojrzeć na obejrzaną produkcję z zupełnie innej perspektywy i głębiej zrozumieć ideę autorów filmu. Przez cały tydzień krążyłem między salami jak w amoku starając się zobaczyć jak najwięcej i zrozumieć wszystko jak najszerzej.
Tofifest – festiwal dla każdego
Ten stan upojenia kinematografią odczuwam do dziś. Podczas każdej kolejnej edycji, w której miałem przyjemność uczestniczyć, czułem się jak małe dziecko chcące wszystkiego dotknąć i poznać. Tak więc skoro ja, kompletny laik w dziedzinie filmów, mogę czerpać z festiwalu tak dużo, to Ty możesz tym bardziej. I każdy może!
Jeśli tylko możesz, przyjedź do Torunia choć na chwilę i przekonaj się, jak wiele możesz zyskać po prostu oglądając filmy i poznając ludzi, których widzisz na co dzień zza szklanego ekranu telewizora. Gwarantuję, że takie doświadczenie będzie niepowtarzalne. Mam nadzieję, że się zobaczymy.
Jakie plany na Tofifest 2019?
No właśnie. Program festiwalu jest bardzo napięty, więc niestety nie sposób zobaczyć wszystko. Dlatego poniżej przedstawiam moje osobiste typy filmów, które chciałbym zobaczyć podczas tegorocznej edycji:
1. Obywatel Jones, reż. Agnieszka Holland
2. Boże ciało, reż. Jan Komasa
3. O nieskończoności, reż. Roy Andersson
4. Tam gdzieś musi być niebo, reż. Elia Suleiman
5. High Life, reż. Claire Denis
Grafika główna: Materiały prasowe Tofifest